Nie tylko na śniadanie, ale także na wiele innych okazji. Chlebek bananowy o smaku czekoladowym z migdałami, malinami i nutką cynamonu
Składniki na foremkę 25 cm:
- 120 g masła
- 1 łyżeczka oleju słonecznikowego
- 2 jajka
- 50 ml mleka (3,5%)
- 200 g cukru
- 3 dojrzałe banany
- 220 g mąki typ 550
- 50 g kakao do pieczenia
- 3 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 łyżeczka mielonego cynamonu
- 70 g siekanych migdałów
- 150 g mrożonych malin
- 30 g płatków migdałowych
Rozpuscic maslo i pozostawic do ostygniecia. Nagrzac piekarnik do 180 °C (góra-dól).
Foremke o dlugosci 25 cm posmarowac olejem slonecznikowym i wylozyc papierem do pieczenia. Ubic jajka, mleko i cukier trzepaczka. Banany obrac i rozgniesc widelcem na gladka mase.
Banany i roztopione maslo dodac do masy jajecznej.
Przesiac make kakao, proszek do pieczenia i cynamon do innej miski i wymieszac trzepaczka. Do masy jajecznej dodac make, 70 g siekanych migdalów, mrozone maliny i wszystko wymieszac.
Ciasto wlac do przygotowanej formy i wygładzic. Posyp platkami migdałowymi i piec na srodkowej szynie przez 90 minut.
Przykryc folia aluminiowa na ostatnie 45 minut, jesli chlebek bananowy zbyt szybko sie zarumieni.
Wyjac foremke z piekarnika i studzic chlebek w formie przez 20 minut, nastepnie wyjac z formy i odstawic na ruszt do calkowitego ostudzenia.
Chlebek nadaje sie jako pieczywo na sniadanie, lub jako ciasto.
To inny przepis, niż wykorzystuje nasz Martik. I myślę, że jeszcze pyszniejszy! Podrzucę jej link, niech upiecze na moje powitanie :-D
OdpowiedzUsuńJesli lubisz czekolade to na pewno bedzie Ci smakowac. Ja robie czekoladowy chlebek na sniadanie dla moich chlopaków, gdyz oni lubia czekolade, ja nie, wiec mój chlebek jest zawsze klasyczny, tylko z bananami, czasami troche poszaleje i dodam jakies inne owoce :)) Ale w zasadzie taki chleb, to cudowny sposób na wykorzystanie bardzo dojrzalych bananów, które nie wszyscy lubia, chocby ze wzgledu na brazowa skórke.
UsuńTak Marylko, ja zawsze staram się kupować i wykorzystywać produkty, których już nikt nie chce, bo mają nieidealny wygląd, a wiem , że są pełnowartościowe. Straszliwym problemem naszych czasów jest fakt, że jedni umierają z głodu, a inni "skazują" na wyrzucenie na śmietnik tony jedzenia, bo mają niekomercyjny wygląd :-( To plaga naszych czasów, a niestety Niemcy są na czele statystyki marnotrawców żywności. Cieszę się, że przynajmniej Słowenia (gdzie - jak wiesz - żyje moja córeczka) przoduje w racjonalnym i ekologicznym podejściu do żywności). Buziaki miła przyjaciółko, nie tracę nadziei, że spotkamy się w tym cudownym kraju na Waszej wycieczce :-)
UsuńMarzyniu, to jest zbyt skomplikowany i obszerny temat na krótki komentarz. To prawda, ze duzo jedzenia sie marnuje, ale przyczyny sa róznorakie. W Niemczech zywnosc ekologiczna jest bardzo popularna, wiec kazdy wie, ze takie owoce lub warzywa nie naleza do "pieknosci", ale to wlasnie jest swiadectwem ich specjalnych wartosci. Na pewno istnieja ludzie, którzy wybieraja naszprycowana zywnosc, tylko dlatego, ze ladnie sie prezentuje, ale popyt na zdrowe rzeczy jest duzo wiekszy.
UsuńProblemem w Niemczech sa przepisy higieniczne, które uniemozliwiaja np. zuzycie pokarmów z poprzedniego dnia, oddawanie czy zostawianie zywnosci nie sprzedanej danego dnia dla potrzebujacych. W Niemczech jest kilka milionów ludzi bardzo biednych i nie sa to tylko ludzie zyjacy z jakichs zasilków, ale i ludzie, którzy pracuja, ale ich pensje nie wystarczaja na godne zycie. Mamy w Hamburgu mnóstwo kuchni i sklepów dla takich ludzi, poza tym istnieje organizacja Tafel, która daruje zywnosc z róznych bankietów do takich specjalnych sklepów lub kuchni, gdzie kazdy moze dostac cieply posilek i zabrac cos do domu. Od prawie 40 lat dzialam tam charytatywnie, ale teraz ze wzgledu na pandemie i nowe przepisy z 29 takich osrodków dzialaj tylko dwa. Jak wiec widzisz, kwestia wygladu jest najmnej wazna w tym problemie.
Marylko, ty jesteś wyjątkowa :-) Nie tylko nie marnujesz żywności, ale jeszcze pomagasz ją dystrybuować do potrzebujących. Bo w sumie jest wielu ludzi, którzy podzieliliby się tym, co im "zbywa" zamiast wyrzucać, tylko nie ma sprawnie działających kanałów dystrybucji. Na wsi jest pod tym względem o wiele lepiej - nic się praktycznie nie marnuje, bo są zwierzęta gospodarskie, ewentualnie kompost i wraca to do Matki Ziemi. Ale w mieście to tragedia, i to - owszem - też kwestia zbyt restrykcyjnych przepisów - ale przede wszystkim mentalności. Jeśli ja po pierwszej lekcji, chcąc wyrzucić śmiecia zaglądam do kosza w klasie, a tam leży zapakowana rękami matki chyba, świeżutka bułka z serem żółtym, rzodkieweczką i cybuszkami, bo jakaś franca ją wywaliła nawet nie odpakowawszy - no to o czym to świadczy? A że to temat rzeka to fakt. Buziaki!
UsuńMarzyniu, tu sie kolo zamyka - jesli matka nie nauczy dziecka szacunku - nie tylko dla ludzi, ale i zwierzat, natury, nie nauczy doceniac cudzej pracy, to w pewnym momencie te braki w wychowaniu obróca sie przeciwko niej. Szczególnie teraz, gdy zyjemy w takich konsumpcyjnych czasach, trzeba uwrazliwiac dzieci na rzeczy istotne, a nie na marke czy wyglad.
Usuń