11 września 2020

Pasta pigwowa

 Składniki: 

  • 1 kg pigwy
  • ok. 600 g cukru
  • 1 cytryna (sok i skórka)
  • ½ łyżeczki cynamonu
  • szczypta goździków (mielonych)
  • szczypta kardamonu
  • ewentualnie laska wanilii
  • woda lub sok jabłkowy

Umyc pigwy i pokroic na kawalki. Nie ma potrzeby usuwania gniazd nasiennych, poniewaz przecier z pigwy przepuszcza sie przez sito.
Pokrojone owoce wraz z sokiem z cytryny, skórka i sokiem jablkowym lub woda wlozyc do garnka i zagotowac, a nastepnie gotowac na wolnym ogniu ok. 45 minut, az pigwy beda miekkie. Zblendowac i przecedzic przez sito. Przecier zwazyc i polaczyc z taka sama iloscia cukru, i z przyprawami.  Gotowac mieszajac, az cukier sie rozpusci, a pasta będzie ciemnoczerwona (trwa to ok. 1 godziny).

Pasta jest gotowa, gdy masa opada grubymi kroplami z drewnianej lyzki i podczas mieszania widac dno garnka.
Wyłozyc blache do pieczenia papierem, lekko schlodzona mase rozprowadzic na papierze tworzac warstwe o grubosci ok. 2 cm.
Wstawic blache do piekarnika i suszyc paste 3-5 godzin w temp. 50°C, przy lekko uchylonych drzwiach.
Wyjac z piekarnika, odwrócic, zdjac papier, ponownie suszyc paste przez 2–3 godziny w temp. 50° C, az stanie sie elastyczna.
Pokroic paste w romby lub kostki. 

Jesli chcemy traktowac paste jako slodycze, mozna kostki obtoczyc w cukrze, czekoladzie lub w wiórkach kokosowych.
Kostki przelozyc do szczelnie zamykanego naczynia, wylozonego pergaminem. Zapakowane w ten sposób przetrwaja nawet rok. 
Jako typowa pasta moze byc przechowywana w calosci.

2 komentarze:

  1. Kochana Marylko! Przepraszam, że tak długo nie odpisywałam, ale chciałam "przysiąść" u Ciebie na dłużej i jakoś starczało mi czasu tylko na krótkie odpowiedzi innym czytelnikom (ho, ho, jak to zabrzmiało! jakby ludzie walili na mojego bloga 24/7 :-D)
    Twoje cukiereczki wyglądają światowo. Na pewno są miękkie, bo krócej suszone. Ja chciałam mieć pewność, że będą długo leżeć i nie spleśnieją, bo są zrobione dla mojej wnuczki Matyldy i nie ma w nich bardzo dużo cukru (mądrzy rodzice nie pasą jej słodyczami). Co do pigwy (i pigwowca) to ja uwielbiam ten owoc i miałam jej trochę w tym roku, ale wylądowała w świątecznej nalewce. Ja od wielu lat nie mogę jeść słodyczy - przez zmiany hormonalne (chyba, bo nikt nie powiedział jasno, dlaczego) miałam taki odrzut, że po prostu "rosło mi w gębie", jak to się u nas kolokwialnie mówi. Teraz jest lepiej, jeśli ciasto nie jest "masowe" i ma w sobie coś kwaśnego, to jem i nie muszę bulwersować częstujących mnie z serca ludzi. najbardziej cierpi mąż, bo zasadniczo nie gotuje tego, czego sama nie jem (na szczęście Martik często przyjeżdża, a i my jeździmy do Słowenii, więc już ona dopieszcza słodyczami i ojca, i męża :-)). Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzyniu, wyobrazam sobie, ze masz duzo czytelników, gdyz podajesz nie tylko smaczne przepisy ale i z duzym humorem. Spozywanie duzej ilosci cukru nigdy nie jest zdrowe i dobrze, jesli juz dziecko do tego nie przyzwyczajamy. Twoje dolegliwosci jednak, to moga byc problemy z nietolerancja jednego z rodzajów cukru, co powoduje rózne dolegliwosci, a wszystko zaczyna sie w jelitach. Nie chce pisac o tym oficjalnie w odpowiedzi dla Ciebie, moze wstawie to za pare dni w "Poradach". Mój maz jest diabetologiem, ale i leczy inne choroby odpowiednim odzywianiem, wiec moze dojdziesz do przyczyn Twoich problemów.

      Usuń