Nawiazujac do moich porzednich artykulów o kuchni amerykanskiej, warto wspomniec o kuchni polskiej w USA, gdyz zyje tam od ponad 100 lat co najmniej 10 mln Polaków, czasmi to juz 4 generacja, wiec przewaznie ludzie sa w miedzyczasie tak zintegrowani, ze czesto nie mówia juz po polsku. Mlodsze generacje, szczególnie osoby, które przybyly do USA w latach 80-tych maja nadal stale kontakty z Polska i kultywuja polskie tradycje, równiez kuchenne. Moje obserwacje (a ostanio równiez doswiadczenia) oparlam na sytuacji Polaków w Nowym Jorku. Od wielu lat polska dzielnica w Nowym Jorku byl Greenpoint na Brooklynie. Od kilku lat sytuacja sie zmienia, Brooklyn staje sie nowoczesna dzielnica, powstaja nowe domy, glównie na wybrzezu East River, a stare sa sukcesywnie remontowane, co sprawia, ze dzielnice zajmuja hipsterzy, artysci czyli ludzie, których stac na coraz drozsze czynsze, Polacy natomiast wlasnie glównie z powodu czynszów opuszczaja Greenpoint. Do niedawna rzadko bywalam w polskiej dzielnicy, ale pamietam te czasy, gdy cala dzielnica wygladala jak polskie miasto. Na ulicach slychac bylo glównie jezyk polski,a mieszkancy mogli zalatwic wszystkie sprawy dotyczace zycia codziennego w polskich fiemach lub przynajmnie tam, gdzie mówiono po polsku. Byli wiec tam polscy lekarze, dentysci, apteki, adwokaci, doradcy podatkowi, szkoly jazdy, ksiegarnie, fryzjerzy, gabinety kosmetyczne, krawcy, biura podrózy, banki i oczywiscie polskie sklepy i restauracje.
W mojej relacj wykorzystam nie tylko zdjecia z moich ostatnich 2 pobytów w listopadzie i grudniu, ale takze zdjecia z poprzednich lat, wiec niekóre firmy, sklepy lub restauracje dzis juz nie istnieja.
Mówiac o polskiej kuchni zaczne od sklepów. Jest ich teraz coraj mniej, wlasciciele sklepów przenosza sie do dzielnic wraz z bylymi mieszkancami Greenpoint, gdyz w odróznieniu od restauracji, klientami sklepów byli glównie Polacy. Cieszyly sie one duza popularnoscia z wielu wzgledów. Przede wszystkim oferowaly duza ilosc oryginalnych polskich artykulów lub wytwarzanych juz w USA, ale wedlug polskiej receptury i przez Polaków. Poza tym mialy one w asortymencie artykuly, których w USA nie ma, a dokladniej mówiac nie przypominaja artykulów znanym nam z Polski np. smietany, twarogów na serniki, typowo polskich wedlin a takze gotowych artykulów typowych dla polskiej kuchni. Wspominalam juz mówiac o kuchni amerykanskiej, ze gotowe dania lub artykuly maja duzo lepsza jakosc, niz nasze wyobrazenia o nich, a przede wszystkim w wiekszosci wypadków mozna obserwowac ich przygotowanie, co niewatpliwie wplywa na wieksze zaufanie klientów. Polskie sklepy to przewaznie male supermarkety albo sklepy specjalistyczne, glównie miesne lub piekarnie. Czesto sie zastanawialam, dlaczego tamtejsze artykuly przypominaja mi smaki dziecinstwa, czego nawet nie doswiadczam juz w Polsce. Mysle, ze producentom w USA zalezy na tym, aby zachowac te oryginalne receptury, gdyz dla wielu Polaków tesknota za ojczyzna objawia sie m.in tesknota za smakami i aby utrzymac przy sobie klientów producenci utrzymuja te tradycje w odróznieniu od Polski, gdzie dzialaja juz inne prawa rynkowe. Tak wiec prawie kazdy sklep spozywczy oferuje pierogi wlasnego wyrobu, golabki, bigos, salatki, kotlety itp. tradycyjne polskie dania.
Piękna relacja i bardzo ciekawy artykuł. Dobrze, że są sklepy, w których kupimy polskie produkty oraz restauracje, gdzie zjemy tradycyjne polskie dania. To ważne miejsca dla amerykańskiej Polonii, a także element krzewienia polskiej kultury i tradycji. Szkoda, że takich miejsc jest coraz mniej z USA.
OdpowiedzUsuńMysle, ze tam gdzie sa najwieksze skupiska Polonii np. w Chicago nadal jest duzo takich miejsc.To co jest wazne dla Polaków mieszkajacych w USA, to fakt, ze mozna tam nie tylko kupic oryginalne polskie artykuly, ale i takie, których nie mozna tam wcale dostac. Kiedy mieszkalam w Bostonie, a teraz czasami w Nowym Jorku musialam czesto szukac sklepów, gdzie mozna kupic twaróg albo creme fraiche lub zwykla kwasna smietane.
UsuńPrzeczytałam i obejrzałam dokładnie i powiem, że naprawdę żadna dobra gospodyni z Polski by się nie powstydziła postawić na stole takie pyszności. Oprócz winogron przy jednym z obiadów miałam wrażenie, że oglądam dania z najlepszych "stołów" Mamy czy Babci. A garmażerka na jednym zdjęciu w sklepie lepsza niż w naszych restauracjach. Super post!
OdpowiedzUsuńNasz drugi dom jest teraz blisko bylej polskiej dzielnicy. Pisze "bylej" gdyz Polacy juz opuszczaja to miejsce, ale mam jeszcze okazje miec w zasiegu reki polska kuchnie i artykuly znane mi z Polski. To taki sentymentalny powrót do czasów mojego dziecinstwa, choc juz szczególnie w restauracjach widac wplywy innych, zdrowszych kuchni. Przyznam, ze kupuje tam zawsze majonez "Królewski" gdyz byl zawsze ulubionym majonezem w moim domu i choc od lat robie sama majonez, gdy mam tylko okazje, kupuje Królewski. Lubie tez od dziecka mieszanke wedlowska i dobra jakosciowo kasze gryczana, która jest tez tam dostepna. I nadal nie znosze niczego, co jest produkowane przez Pudliszki :))
Usuń