Po powrocie z Islandii planowalam oprócz tradycyjnego sprawozdania na moim blogu podrózniczym opublikowac tutaj kulinarna relacje wraz kilkoma przepisami, jednak krótko po Swietach Wielkanocnych czekala mnie nastepna przygoda, wiec Islandie odlozylam na pózniej.
W czasie mojego przedostatniego pobytu w Paryzu zatrzymalam sie po raz pierwszy w hotelu Ritz m.in. dlatego, aby poznac blizej to prawie juz historyczne miejsce. Niestety moje oczekiwania nie spelnily sie z wielu powodów i po kilku dniach pospiesznie opuscilismy hotel i udalo nam sie mimo sezonu i braku rezerwacji spedzic reszte pobytu w naszym "tradycyjnym" hotelu.
Poniewaz pisze czasami sprawozdania dla róznych platform internetowych z pobytów w hotelach i restauracjach, niektóre powody mojej rezygnacji z Ritza dotarly do PR hotelu i w ramach rekompensaty zaproszono mnie na kurs do szkoly gotowania, gdyz kuchnie swiata sa od dawna moja pasja. Ze wzgledu na pandemie dlugo nie moglam sie zdecydowac na termin, az w koncu mój wybór padl na kwiecien, zanim Paryz bedzie bardziej przepelniony turystami.
Szkoła gotowania przy hotelu Ritz została zalozona w 1988 roku. Chociaz glówny nacisk kladzie sie na profesjonalnych kucharzy, istnieja tam równiez póldniowe kursy, na które moga uczeszczac równiez amatorzy jak ja.
Ponieszczenia szkolne znajduja sie obok hotelowych kuchni. Istnieja 3 pomieszczenia, dwa dla profesjonalnych kucharzy z calego swiata, którzy za 25 000 € moga przez 14 tygodni uzupelnic swoje umiejetnosci pod okiem najlepszych francuskich kucharzy. Istnieja równiez krótsze i tansze kursy o róznych stopniach zaawansowania.
Jedno z pomieszczen nazywa sie Réjane i kiedy je zwiedzalam, dwóch kucharzy "pracowalo" przy watróbce pod okiem Pauline Marquand-Maloisel. W drugim pomieszczeniu o wdziecznej nazwie Melba cukiernicy cwiczyli przygotowywanie lodów po okiem Oliviera Lainé. Mój kurs w pomieszczeniu Coquelin prowadzil Xavier Deschamps, a dotyczyl on ryb i skorupiaków. Bardzo ciekawe doswiadczenie. Nauczyłam sie kilku nowych rzeczy np. profesjonalnego otwierania skorupiaków i przygotowania wywaru cielecego, który jest niezbedny we francuskiej kuchni. Wspólnie przygotowalismy pod okiem Xaviera confit z dorsza z drobnym orkiszem i sosem w stylu kuskus oraz przegrzebka Rossini z puree ziemniaczanym. Deser (lody z dodatkami) przygotowala grupa profesjonalistów cwiczacych w Melbie.
Marylko, nie myślałam, że wróciwszy po południu do kolejnego twojego wpisu przeżyję jeszcze wspanialszą kulinarną przygodę. Toż to jakaś bajka!!! Poza tym czuję się niezwykle wyróżniona, bo mam niejasne podejrzenie, że umieściłaś ten wpis na blogu dlatego, że ja nie mam kont w żadnych mediach społecznościowych (oprócz swojego starego i siermiężnego bloga hie... hie...). I mam nadzieję, że ci się wróci ta radość, którą mi sprawiłaś :-) A co do zdjęć to oprócz zazdrości, że nie mogłam tego sama zobaczyć odczułam zdumienie, jaki porządek panuje tam w kuchni i jaka czystość. No i chciałabym też być objęta przez tego przystojnego, baaardzo francuskiego mistrza ;-)
OdpowiedzUsuńMarzyniu, ciesze sie, ze relacja Ci podoba. Juz troche opisalam, ze to byl przypadek, sama pewnie nigdy bym nie wpadla na taki pomysl, ale jak widac, czasami oplaca sie wyrazic swoja opinie, gdyz instytucje, którym zalezy na prestizu, staraja sie rekompensowac swoje niedociagniecia.
UsuńMoja rlacja jest ograniczona róznymi zobowiazaniami, m.in. nie moge poublikowac filmów z kursu, informacji zdobytych, a nawet zdjec uczestników, ale mam nadzieje, ze i tak jest troche interesujace, bo kiedy mamy okazje ogladac to wszystko "od kuchni".
A propos kuchni, moje zdjecia pokazuja tylko 3 kuchnie nalezace do szkoly gotowania. Hotel jako taki posiada kilka restauracji i kazda ma swoja kuchnie z wlasnym szefem i kucharzami. We wszystkich panuje taki porzadek i czystosc, jak przystalo na hotel pieciogwiazkowy - z naszej kuchni widac bylo przez okna 2 hotelowe kuchnie, wiec wiem, o czym mówie.
Francuski mistrz mial niezwykle poczucie humoru, wiec nie tylko duzo sie od niego nauczylam, ale i mielismy fajna zabawe.